Gra jest niesamowicie wciągająca. Może nie jest tak bardzo rozbudowana jak przykładowo "Life Is Strange", lub inne gry z tego gatunku, nie ma wielu interakcji a rozgrywka jest dość prostolinijna, jednak nie przeszkadza to w odbiorze i odkrywaniu nowych historii członków rodziny. Każda z nich jest fantastycznie...
Jak napisałem wyżej, 2,5 godziny minęły, nawet nie wiem kiedy a im dalej tym historie bardziej smutne i takie bliższe człowiekowi. Nie można pomijać kapitalnej projekcji artystycznej i ścieżki dźwiękowej. Jeżeli ktoś ma przy sobie 30zł (bo tyle uważam za cenę rozsądną na promocji), to nie zastanawiać się i brać.
Chciałabym usłyszeć wasze teorie na temat tajemniczych śmierci. Klątwa, czy czysty przypadek?
Ja lubię, gdy reżyser zostawia graczom/widzom pole do wyobraźni. Moim zdaniem to nie klątwa, bo każdą ze śmierci da się racjonalnie wytłumaczyć (może poza Barbarą...)
Whate Remains of Edith Finch to najlepszy walking sim w jaki przyszło mi zagrać a zagrałem w tym gatunku w wiele produkcji. Jednak żadna nie miała tak poprowadzonej opowieści. Chłonąłem każdą historię. Z każdą kolejną poznaną postacią z rodziny Finchów twórcy zaskakiwali mnie jak plastycznie i niekiedy dosłownie...
Jest to wspaniałe dzieło sztuki ale na 95% nie jest to gra i nie wiem dlaczego ludzie się upierają by nazywać to dzieło grą. Przez takie "niedomówienie" osoby nastawiające się na granie mogą się rozczarować i dać słabą ocenę.
To dzieło sztuki pozwalające przeżywać historie bohaterów ale nie pozwalające na ich zmianę.